Otóż od razu pragnę uprzedzić Was wszystkich iż nie jestem żadnym najaranym na nowego kompa gimnazjalistą. Proszę o pomoc, już opisuję problem:
Posiadam starego PCta, mam go już od 2003 roku i o dziwo niestety się jeszcze drastycznie za bardzo nie zepsuł. Doprowadza mnie do szaleństwa, jego prędkość porównywalna jest do ślimaka (martwego ślimaka...), cd rom nie działa, w ogóle jest to grat, złom, śmieć jakich mało, żeby go włączyć trzeba godzinę czekać mimo przeinstalowywania systemu, no gówno po prostu to jest. I Chcę go wymienić na nowy, ale... Wszystkie moje pieniądze zbieram razem z moją kobietą i tu pojawia się problem, bo oboje się musimy zgodzić, żeby coś większego kupić i kiedy usiłuję namówić na nowego kompa jest jedno wielkie "NIEE!" wiadomo, kobieta to kobieta, prędkość kompa itd ma kompletnie gdzieś, po dalszej dyskusji jest tylko gorzej, coś w stylu "śpisz dzisiaj w salonie!" - cios dla każdego mężczyzny, dosłownie poniżej pasa... (proszę nie mówić, że jestem pantoflem, po prostu mam dość perwersyjną narzeczoną) Aczkolwiek jest pewien haczyk! Przesiaduje długo na kompie, czyta e-booki, ogląda sukienki i różne njusy, możliwe, że z kompem jest związana bardziej, niż ja, gdyby się zepsuł, to oczywiście nie wytrzymałaby długo bez internetu. Tutaj nasuwa się pytanie - Panowie! Jak go niezauważalnie, ale konkretnie popsuć? Mam koszmary z tym kompem, śni mi się, jak 3 godziny się odpala, wyskakuje błąd a ja się budzę z krzykiem. Panowie, liczę na pomoc. Muszę go zepsuć i to tak, żeby się nie nadawał do naprawy (ponieważ to będzie chciała poczynić moja wybranka i znając życie razem ze mną powiezie to cholerne pudło do serwisu) i żeby w serwisie nie powiedzieli, że został celowo zepsuty. Co mu zrobic? Jestem na skraju, czarna rozpacz dosłownie.. (czarny komp...)
Pozdrawiam!