Wczoraj wieczorem poczułem że sie coś... pali, zapach palonego tworzywa sztucznego, wobec czego bardzo szybko wyłączyłem kompa i sprawdziłem ręką temperaturę obudowy... obudowa parzyła. W środku każdy element parzył w dotyku, najbardziej te które znajdowały się w górnej części pbudowy, tj zasilacz i napęd CD im niżej tym troche chłodniej ale też nie za dobrze. Przedmuchałem troche go powietrzem, ale w sumie nie wiem z czego tak mogło się stac. Pamiętam podobną sytuację z moim poprzednim komputerem, też zaczęło śmierdziec, ale nie pomyślałem że to od kompa, po 10 minutach zwyczajnie się wyłączył. Później okazało się, że nie działa zasilac i płyta główna (lub procesor) - po wynianie zasilacza komp reagował na przycisk power chodziły wentylatory świeciła sie zielona lampka ale na monitorze czarny ekrat i nic więcej - na starym zasilaczy było lokalne nadpalenie (brązowe kółko). Obawiam się że w tym przypadku byłoby podobnie gdybym go nie wyłączył. Póki co dziś działa, zainstalowałem everesta i obserwuje temperatury - do tej pory są dośc dobre bo procesor 38 *C, dysk twardy 34*C i Aux 33*C. Więc to chyba nie kwestia ich przegrzania, więc czego ??
ZŁej cyrkulacji powietrza ? no ale żadne otwory nie były niczym zatkane, poza tym wcześniej nic sie nie działo...
Spięciem jakimś ? no ale też jaka by była jego przyczyna ?
Czy może wentylator przestał chodzic albo jakiś skok napięcia w gniazdku no ale i tak wszystko idzie przez listwe to ja nie wiem....
![:|](http://forum.pcfoster.pl/public/style_emoticons/default/wtf.gif)