Pokonując jednak trasę z Człuchowa do Koszalina trzeba mieć sporo szczęścia, by nie dostać fotki z fotoradaru. Znam ten odcinek bardzo dobrze i mimo to zdarza się fotka. Miejscowości Człuchów, Rzeczenica, Biały Bór i Bobolice nie należą do najbogatszych. Znalazły jednak świetne rozwiązanie w dobie kryzysu.
Wystarczyło postawić kilkanaście fotoradarów na tym odcinku i wspierać je, co dziennie podobną ilością urządzeń przenośnych, tzw. śmietników. Mobilne fotoradary rozstawiane są przez Straż Miejską lub Gminną w zależności od miejscowości. Nie oznakowane granatowe auta stoją kilkadziesiąt, a nawet set metrów od skrzyneczki przypominającej śmietnik czy blaszany straganik. Często zdarza się, że takie urządzenia są dodatkowo chowane za przystankami, krzakami tuż przy wyjeździe z miejscowości i robią zdjęcia od tyłu. Zmodyfikowane przepisy umożliwiają Straży Miejskiej w współpracy z miejscową Policją, "ratować" lokalne budżety w ten niekonwencjonalny sposób. Funkcjonariusze dokładnie wiedzą gdzie maja się ustawić, tak by ilość potencjalnych klientów oscylowała od kilkudziesięciu do nawet kilkuset dziennie. Zaznaczam, że nie dzieję się to w jednym miejscu, lecz w wielu w zależności od pory dnia. Nie ma też obowiązku by przy przenośnych urządzeniach radarowego pomiaru prędkości widniały tabliczki informujące o powyższych czynnościach. Stąd nie należy na tym odcinku wyprzedzać pojazdu jadącego 35 km/h, gdyż mając ponad 60 na liczniku należy spodziewać się fotki. Nie należy też przed końcem miejscowości przyspieszać, bo służby porządkowe nie przegapiają takich okazji.
Cieszę się, że ktoś czuwa nad bezpieczeństwem na drodze, jednak, co za dudo to nie zdrowo. Jak z krzaczorów pstryka się fotkę od tyłu i przysyła do nieświadomego pirata po ok. miesiącu do domu, to pewnie nie zmieniło to przez ten okres jego podejścia do przestrzegania przepisów. Być może kiedyś jeszcze przejedzie tym odcinkiem z wzmożona uwagą, jednak skuteczność kary miesiąc po wykroczeniu zapewne jest mniejsza, niż w chwili łamania przepisów. Jak tak dalej pójdzie to Policja nie będzie musiała podróżować drogim autem z videoradarem. Taniej będzie oddać kontrolę służbom Miejskim. Na pewno nie chodzi w tym wypadku o poprawę bezpieczeństwa na drodze czy jakości dróg. Znaki nadmiernie ograniczające prędkość czy postawione na czas remontu, nie stały by tak długo i w aż tylu miejscach. Ten remontowany wiele miesięcy odcinek do Koszalina jest niezwykle dochodowy dla lokalnych władz. Pozdrawiam serdecznie wszystkich samorządowców, którzy wpadli na tak rewelacyjny pomysł, poprawy lokalnych budżetów. Uważam, że nie należy milczeć w przypadku nadużyć stad też ten nietuzinkowy wątek.
Forumowiczów zaś nakłaniam do jazdy, co do 1 km/h zgodnie z przepisami by zostało co nie, co finansów na ratowanie starzejącego się sprzętu IT.
Może ktoś jeszcze ma podobne odczucia, co do tego odcinka drogi lub podobnych w kraju. Zaznaczam nie chodzi tu o wypłakiwanie żalu, za otrzymane mandaty 140 km/h przy 50 obowiązujących, lecz o informowaniu o nadużyciach.
Najlepsze jest to, że samorządowcy są z tego dumni i idą na całość poszerzając skalę:
http://www.eko-samor....php?page=gminy