Trzeci dzień zmagań, mam dosyć..
Początek był bardzo ciekawy. Najpierw znikąd pojawiły się blue screeny, awaryjny to samo, ostatnia znana konfiguracja to samo, recovery black screen z kursorem. Ostatnią deską ratunku okazał się format. Wybór padł na pierwszą lepszą płytę z 32bitowym systemem, przeklęty xp, ale mniejsza o to.
Kablem pod router internet był, a wifi znikło Oo magia nie? To jeszcze nie wszystko.
Oczywiście była próba szukania sterowników, zainstalowane, nic nie zmieniły, usunięte.
Po godzinie frustracji i desperacji przyszedł pomysł na nowy system, bo może to coś zmieni.. zawsze była tam vista, a skoro z recovery nie idzie.. nagrało się inną vistę, z nadzieją że to pomoże. No niestety po instalacji dokładnie to co przy xp. Istnieje tylko karta do połączenia bezpośredniego, fajne formatowanie nie? Usuwa dostęp do kart, genialnie microshit, a może sama w biosie się wyłaczyła, bo jej się nie spodobał format? Nie wyjaśnię dokładnie, ale czasem pokazywał się błąd "część sprzętu sieciowego tego komptera jest nadal odłaczona. aby móc kontynuować, musisz podłączyć cały sprzęt lub wybrać opcję ignoruj blabla" na temat ofc karty wifi. Laptop nie upadł, przed bluescreenami wifi działało. Taka magia, że harry potter się chowa. Cierpliwości brak już, czy wszystko takim zbiegiem okoliczności mogło się zepsuć w laptopie, który parę dni wcześniej działał bez zarzutu?
Potrzebuję czarodzieja do tej magii, ale sądzę że to cegła już, a nie laptop.