Nikt by nie uwierzył, gdyby kolejna odsłona opisywanego cyklu traktowała o sprzedawaniu warzyw i szydełkowaniu. Choć „co nieco” pewnie będziemy sprzedawać, a czasem pewnie się trafi ktoś do „zaszydełkowania”... Ale do rzeczy.
Akcja GTA IV będzie rozgrywać się w Liberty City. Miasto jest wyraźnie wzorowane na Nowym Jorku, dlatego zobaczymy w nim Statuę Wolności (noszącą nazwę Statua Szczęścia, ciekawe dlaczego?), porapujemy w Brooklynie (Broker), zjemy śniadanie na Manhattanie (Algonquin), obiad na Bronxie (Bohan), a wieczorem zabawimy się w Queens (Dukes). Piątą dzielnicą będzie New Jersey wyglądem przypominające... New Jersey (Aldemey). Miasto ma być mniejsze niż w poprzedniej części o nazwie San Andreas, ale o wiele bardziej żywotne, zróżnicowane, prawdziwe. Mieszkańcy będą żyć własnym życiem - czasem usiądą na ławce, czasem ominą dziurę w chodniku, czasem pójdą kupić jakieś narzędzie zbrodni (w wiadomym celu). To wszystko ma się dziać zarówno w dzień, jak i w nocy (choć „zachowanie” miasta będzie odmienne w zależności od pory). Za to wszystko odpowie nowy silnik - RAGE.
Głównym bohaterem wszelakich zadym będzie Niko Bellic, pseudonim „twardy” (tak mu schlebiają twórcy - firma Rockstar). Ów jegomość pochodzi z Europy Wschodniej. Może z Serbii, może z Chorwacji, a może z Białorusi, choć i tak wszystkie drogi prowadzą do Rosji. Na pewno będzie za pan brat ze słowiańskimi zwyczajami w szeroko pojętej dyplomacji. Od fabuły aż się łezka w oku kręci, ponieważ biedny Niko, żyjący w biednym kraju, w kieszeniach nie mający nic poza biedą, przybywa do Liberty City na zaproszenie swego bogatego kuzyna Romana (bez skojarzeń). Dopiero na miejscu się okazuje, że Roman wcale nie jest bogaty, po prostu dobrze kłamał w listach. Na dodatek grzeczny też nie jest, dlatego nasz heros znów będzie się musiał wykazać. Najpierw pomoże kuzynowi, który będzie jego pierwszym pracodawcą, a potem wykona kolejny etap planu - przejęcie kontroli nad Liberty City.
Developer gwarantuje większą różnorodność i rozmaitość misji, bo bez pracy nie ma kałaszy (znaczy kołaczy). Jak na GTA przystało, akcje będziemy oglądali z perspektywy trzeciej osoby. Niewiele wiadomo na temat arsenału i środków transportu, dosyć pewny jest zaś brak samolotów.
Premierę „czwórki” zapowiedziano na 16 października w Stanach (19-ego w Europie). Gra ma być wydana równocześnie na Playstation 3 oraz Xbox 360. Do premiery daleko, a GTA IV już okrzyknięto grą roku. Jak zwykle w przypadku opisywanej serii, tak i tym razem odezwali się zatwardziali przeciwnicy nowej produkcji. Nikogo już nie dziwią poczynania szanownego pana Jacka Thompsona, niezmordowanego obrońcy gier bez przemocy. Swoje trzy grosze dorzucili również radni miasta Nowy Jork, którzy nie są zadowoleni ze sposobu promowania miasta w ukończonym dziele. Ale przecież to już było, ktoś protestował, gra i tak się ukazała, nawet zyski miała większe. Bo co lepiej przemawia do graczy - polityka czy grywalność?
Przyszłość GTA IV jest przesądzona. Oby tylko Rockstar nie zawiódł, bo cały szum będzie na nic. Ja się tylko obawiam jednego: że znów, na długi czas, stracę kontakt z rzeczywistością. Ale taki już ze mnie zimny drań...
Źródło: gry.o2.pl
Ja nie mogę zrozumieć, dlaczego odchodzi się od wydawania gier na PC. Najpierw CoD3, a teraz GTA4...
Trailer GTA IV do pobrania w naszym dziale download.