Witam, jestem oskarżany o popełnienie pewnego czynu. Problem w tym, iż tego nie dokonałem. Z jednej strony udowadnia to analiza mojego sprzętu, lecz z drugiej w logach widnieje mój adres IP.
Dotychczas myślałem, że wiem co nieco o informatyce, jednak jak się okazuje jestem jeszcze zielony w tym temacie.
Proszę więc o odpowiedź - jak to jest technicznie możliwe, że ktoś dokonał czegoś używając mojego adresu IP, jednocześnie nie mając dostępu do
- komputera (ponieważ jego analiza nie wykazała, że był użyty w tym celu)
- mojej sieci (ponieważ nie miałem wtedy WiFi)
dodam, że używałem w tym okresie TORa, lecz nie w celu ukrycia się, a w celu zmiany IP na potrzeby pewnego forum, nawet nie wyłączałem javascripta.
Edit.
Jeśli ktoś czuje się na siłach, zapraszam na PW po więcej informacji, jestem w stanie opisać całą sprawę, na forum nie podam z tego względu, że jest zbyt głośna (niejednokrotnie pojawiała się w mediach).